Kulinarnie we Wrocławiu

Wczoraj, tj. 1 października 2015 roku, wyjątkowo nie wyszłam z domu na uczelnie (i to nie tylko dlatego, że zakończyłam już swoje dzienne studia). Jak pisałam wcześniej na facebooku, dostałam niecodzienne zaproszenie. Udało mi się trafić do zaszczytnego grona blogerek kulinarnych i zostać zaproszoną na takie nasze małe spotkanie. Gdyby nie to, że szybko, szybko musiałam pakować manaty i wracać do domu, pewnie już wczoraj pojawiłaby się tutaj jakaś mała zajawka z całego wydarzenia – w końcu najświeższe emocje najlepiej przelewa się na… klawiaturę. Zapisałam – przeczytajcie (jeśli macie ochotę oczywiście).

12038395_618513881620321_7707288977521918762_n

Spotkanie miało miejsce w C.H. Korona, w restauracji Pizza Hut, którą pewnie każdy z Was doskonale zna. Lokal – nieduży, pomalowany na ciemne kolory, sprzyjał kameralnej atmosferze, jednak układ stolików sprawił, że spośród małego grona pasjonatek gotowania, poznałam ich tak na prawdę bardzo mało! Dziewczyn bowiem było niedużo – łącznie 14 babeczek zebrało się w restauracji, by wspólnie wymienić się kulinarnymi doświadczeniami. Będąc szczerą – ja nie powinnam się w tej kwestii odzywać, bo jeszcze do niedawna nie wyobrażałam sobie w ogóle stać w kuchni, gotować, sprzątać, wylewać, przelewać i zaczynać kolejne danie od nowa. Co więcej, prawie każda z moich kulinarnych koleżanek to mama, pełniąca najbardziej wymagający zawód świata – to daje mi zatem pewność, że jeśli zajrzycie do każdej z nich, znajdziecie przepisy sprawdzone i dopieszczone do ostatniego kawałka.

Po powitaniu, rozdaniu pięknie wykonanych identyfikatorów, którymi chwaliłam się tu, przyszedł czas na rozpoczęcie. Inicjatorką całego spotkania była Wiola, a jej prawą ręką Ewa – obie dzielnie poradziły sobie ze wszystkimi niezaplanowanymi niespodziankami (i chwała im za to!).

Na pierwszy ogień wyrzuciły więc na środek Pana Rafała – reprezentanta firmy MyFood, której specjały zadowolą przede wszystkich fanów ryb i owoców morza. Z tego co dowiedziałam się na prezentacji, ich produkty są dostępne w takich sklepach jak Alma, Piotr i Paweł, Auchan, a spróbować ich można w restauracjach IKEA i North Fish i w zasadzie uchodzą za te na każdą kieszeń. Sprawdźcie z resztą sami, ich stronę znajdziecie tutaj.

12067229_938679992860533_975525303_n

W międzyczasie na stoły „wjechało” jedzenie – specjał kuchni Pizza Hut, czyli jak sama nazwa wskazuje – pizza. Naprawdę nie liczyłam (ani jedzenia, ani kalorii), ale oprócz tego, że pięknie wyglądało i cieszyło oko, to jeszcze naprawdę doskonale smakowało. Szczególnie zachwalane przez kierowniczkę restauracji ciasto tradycyjne, które mnie całkowicie urzekło.

Kolejnym etapem była prezentacja dziewczyn z MoMo-Pics (sprawdźcie ich zdjęcia) i dla nich powinnam zrobić naprawdę duży akapit. Dziewczyny działają razem od sierpnia br. i specjalizują się głównie w dziecięcych i kobiecych sesjach zdjęciowych. Co prawda, nie widziałam jeszcze fotorelacji z wczorajszego spotkania, ale podejrzewam, że niedługo i takie będą ich konikiem – i dobrze. Przez chwilę każda z nas mogła poczuć się gwiazdą, gdy podczas naszych wystąpień miałyśmy po te kilka pstryków dla siebie – za to ogromny plus! Oprócz tego dziewczyny opowiedziały nam także, jak fotografować nasze posiłki, aby były kolorowe, kuszące wyglądem i co zrobić, aby już samo zdjęcie oddawało smak naszej potrawy.

Przedostatnim punktem programu była prezentacja Wioli, która przedstawiła nam wolnowar firmy Crock-Pot. Mnie niestety ani prezentacja, ani również załączone do niej materiały (w formie książeczki z przepisami), nie urzekły. Głównie dlatego, że nie mam czasu (na przykładowe) gotowanie rosołu przez 8 godzin! Podejrzewam jednak, że zapach takiego wywaru musi być bardzo aromatyczny, a smak na pewno zapamiętany na bardzo długo.

Na sam koniec, gdy już nerwy znacznie opadły, przy lampce wina, każda z nas mogła pogadać chwilę o sobie: o tym, dlaczego blog, dlaczego taki, skąd pomysły i dla kogo są one przeznaczone. Osobiście, umieściłabym tę kwestię na samym początku, usadziłabym nas w kółku i nawet w nerwach, poprosiłabym o sklecenie tych trzech zdań.

Miłym zakończeniem okazały się być podarunki od sponsorów, którzy nie dość, że wywiązali się z obietnic, to jeszcze jak jeden mąż, wszyscy dopisali. Za te wszystkie fajne gadżety, słodkie podarunki, produkty spożywcze i szczyptę wiedzy bardzo dziękuję (w kolejności alfabetycznej): AKATJA, BranQ, Crock-Pot Slow Cooker, Cydr Słowiański, Familie.pl, LAKMA Professional, Magnat, My Food, Polsat Food Network, Primo Gusto, Produkty cukiernicze BRZEŚĆ, Turecki Sklep i TWIN Caps. Jeśli interesują Was linki do poszczególnych stron zajrzyjcie na stronę wydarzenia: o tutaj.

sponsorzy

A o to lista uczestniczek:

  1. http://mamaoskarka.blogspot.com (organizator),
  2. http://mamaniezwyboru.pl/ (współorganizator),
  3. http://zabieganamama.com/,
  4. http://poradymamykasi.blogspot.com/,
  5. http://kobiecym-sercem-w-kuchni.blog.pl/,
  6. http://mamaichdwojga.blogspot.com/,
  7. http://kalmarkitchen.blogspot.com/,
  8. http://kreatywnyrodzic.blogspot.com/,
  9. http://deliszys4u.blogspot.com/,
  10. http://www.karczmahonorietty.blogspot.com/,
  11. http://www.podrugiejstroniebrzucha.pl/

Jeszcze raz pięknie dziękuję organizatorce za zaproszenie, dziewczynom za miło spędzony czas i wspólne uśmiechy, MoMo-Picts za dodanie spotkaniu splendoru i sponsorom za piękne upominki (ich zdjęć wyczekujcie na moim Instagramie). Nie mogę żałować, że tego dnia nie poszłam na uczelnie!

8 myśli w temacie “Kulinarnie we Wrocławiu

  1. Pingback: Wolnowar i slow cooking w akcji – recenzja | zmiksuj to!

Dodaj komentarz